Blog poświęcony literaturze, sztuce i psom.
Gdy słyszę przeciwników podpisania Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy, mam mdłości, potem przychodzą wściekłość i łzy. Po przeczytaniu tej książki, czułam dokładnie to samo. Jest rodzina, mama, tato i dwie córki: Kasieńka i Basia. Z pozoru wszystko jest dobrze, rodzice pracują, dziewczynki się uczą. Jest mieszkanie, jedzenie, wielokanałowy telewizor.
Kasia to ulubienica mamy. Świetna uczennica, grzeczna, zdyscyplinowana, utrzymuje porządek. Młodsza Basia bywa niechlujna, krnąbrna, dyskutuje z rodzicami, choć także dobrze się uczy. Uwielbia tworzyć: rysuje, wycina, nakleja, maluje. Dzięki nowemu nauczycielowi słyszy, że ma niezwykły dar -nieprzeciętny talent artystyczny. Wygrany konkurs zdaje się to potwierdzać, choć mama twierdzi, że prace Kasieńki są staranniejsze.
Kto z nas nie prosił, nie krzyczał na swoje nastoletnie dziecko z powodu bałaganu? Sama byłam bałaganiarą, a potem i tak błagałam córkę, żeby zrobiła porządek ( najczęściej nieskutecznie). Basia, sprzątając w kuchni, zostawia ścierkę niewyciśniętą porządnie albo resztki jedzenia w zlewie. Gdy tworzy, wokół niej jest mnóstwo papierków, rozlana farba, aby zawiesić swój dyplom z konkursu wbija gwóźdź w ścianę, leci tynk. Mama zaczyna krzyczeć, krzyczy na Basię i męża, aż w końcu ten bije dziewczynkę.
Samotność Basi, jej lęk, gdy ojciec wchodzi do łazienki i widzi ją nagą, chęć bycia kochaną i chwaloną doprowadza do kolejnych zdarzeń w jej życiu.
Ma się ochotę wyciągnąć Basię z tego kręgu, nawrzeszczeć jej mamie, ojca posadzić do więzienia.
A przecież ile takich rodzin, zamkniętych w przemocowym świecie spotykamy w życiu. Ile razy słyszymy po tragediach: ,, normalna rodzina”, ,, zadbane dzieci”.
Książka, która w nas zostaje, burzy spokój i poczucie, że wszystko jest dobrze