Blog poświęcony literaturze, sztuce i psom.

Maj się zrobił dość zimny i ponury. Czasem barowa pogoda zniechęca do spacerów, choć przecież można się ciepło ubrać i spacerować, bo bardzo tego potrzebujemy.
Kwitną bzy, konwalie, kasztany. Kolejne pokolenie młodych zdaje matury. Nie mogę się doczytać ciepłych wieczorów.
Trzeba poczytać!
Dwie różne powieści, które mają wspólny mianownik.
,, Żądło”Paula Murraya przedstawia historię irlandzkiej rodziny, której stabilne życie zaczyna się chwiać w sytuacji, gdy dotyka jej poważny kryzys finansowy. To jednak tylko pretekst, aby przyjrzeć się głębiej przeszłości głównych bohaterów, jak również teraźniejszości wszystkich. Małżeństwo to Imelda i Dickie, dzieci- DJ i Cassy. Narracja prowadzona jest naprzemiennie z perspektywy każdego z nich. Powieść porusza problem tego, jak starannie potrafimy się wcielać w określone role, tracąc samych siebie . Wtłaczając się w oczekiwania innych, robimy to na tyle doskonale, że sądzimy , że to jest to. Udało się! Otóż nie! Dopadają nas koszty, konsekwencje i nie są niewielkie. Wpływają na nasze życie i życie innych.
W powieści Ann Neapolitano: ,, Witaj piękna” główny bohater- Wiliam, przychodzi na świat tuż po tragicznej śmierci siostrzyczki. Rodzice nie potrafią go kochać. Używając nomenklatury psychologicznej są ,, niedostępni emocjonalnie”. Wiliam dorasta i wyjeżdża na studia, licząc, że będzie lepiej. I początkowo tak jest. Spotyka dziewczynę, zakochuje się z wzajemnością. Pracuje na uczelni, zostaje ojcem. Pewnego dnia wszystko pęka. I wyłażą pochowane lęki, braki, a żadna kompensacja nie wystarcza.
To dobre powieści, zmuszające do myślenia, bez ckliwych, łatwych zakończeń.
Wielbicielom kryminałów polecam nową powieść Anny Kańtoch: ,, Trzecia osoba”.
Pewnego dnia rodzice z trójką dzieci jadą do niedaleko położonego wąwozu. Jest sobotni poranek, lata dziewięćdziesiąte 20 wieku. Dzieci bawią się w lesie, a rodzice znikają.
30 lat później w sąsiedztwie dawnego domu rodziny zamieszkuje jeden z synów. Sprawa sprzed lat powraca.
Anna Kańtoch łączy znakomitą zagadkę z tym, co lubi: kwestią pamięci i niepamięci, nieoczywistym rysem postaci i dobrym językiem.
Zachęcam też do sięgnięcia po coś z literatury ,, non fiction”. Reportaż Macieja Czarneckiego: ,, Dzieci Norwegii” pokazuje, w jaki sposób funkcjonuje system opiekuńczy tego państwa, w którym mieszka wielu Polaków z rodzinami.
Autor przeprowadził wiele rozmów z tymi, którzy doświadczyli problemów, związanych z opieką nad dziećmi. Działająca w Norwegii organizacja Barnevernet ma za zadanie pilnować bezpieczeństwa dzieci. Z tym że to, co jest zdaniem organizacji niepokojące ,w polskiej kulturze i tradycji za takie nie uchodzi.. Dlatego częste odebrania rodzicom dzieci ,doprowadza do ucieczek z kraju i siłowego odzyskiwania potomków. Czasem przy pomocy detektywów. W 1896 roku norweski parlament uchwalił ustawę o odbieraniu dzieci patologicznym rodzinom. Miało to zapobiec rozwojowi wszelkiej patologii. Współcześnie, mimo wielu zmian w dalszym ciągu to państwo ma dopilnować, by wszystko działało zgodnie w najlepszym interesie dziecka. Dlatego odbierane dzieci często nie wracają do rodzin biologicznych, bo jeżeli nawiązały więź z opiekunami, nie należy tego niszczyć. Książka na pewno ciekawa, choć w wielu momentach byłam mocno poruszona. Myślę, że wyjeżdżając do innego kraju na dłuższy okres, trzeba brać uwagę różnice kulturowe i mieć świadomość ich konsekwencji.