Moje uczucia 

My psy, także okazujemy emocje. Mamy różne znaki, które wysyłamy, gdy chcemy o czymś powiedzieć. Opiszę, jak ja daję znać mojej rodzinie.

Mój ogonek nazywa się marchewką. Zazwyczaj trzymam go sterczącego prosto jak maszcik. Merdam nim wesoło, gdy kogoś witam, gdy się cieszę. Mocno prostuję, jeżeli bronię Pańcię lub Pańcia przed czymś groźnym, choć czasem okazuje się, że to wcale nie jest wcale takie groźne.

Gdy się boję marchewka opada w dół. Często wtedy oblizuję się albo mlaskam. Jeżeli bardzo się boję, drapię Pańcię, żeby mnie tuliła i głaskała. No bo taki mecz na przykład: krzyczą i wrzeszczą i boję się tego. Na szczęście nauczyłem Pańcia, żeby się powstrzymywał i tylko mówi coś, jakieś ciche: jeeest albo no nieee. Bardzo boję się też dźwięku, który wydają nożyczki.

Na odkurzacz szczekam, ale krótko, chyba, że rura piszczy. Umiem też zmieniać swój głos, Pańcia mówi, że jestem wybitnym aktorem. Czasem strzelam focha i wtedy widzą mój ogonek, bo reszta odwrócona. A co, trzeba mieć honor! Gdy chce mi się pić lub jeść uderzam łapką w miski. Zazwyczaj działa, choć ostatnio jestem na diecie i muszę mocniej i częściej uderzać. W samochodzie drapię w szybkę, żeby mi ją odsunąć, bo lubię wyglądać. Jak drapnę w tapicerkę, Pańcio jest zły i mówi, że nie będę jeździć, ale i tak jeżdżę, bo mi wszystko wybaczają. Potrafię też długo patrzeć w oczy, a jak dodam odpowiedni ton głosu to już po sprawie. Gdy boli mnie brzuszek płaczę tak po psiemu. Żeby wiedzieli, że nie jest dobrze.

Więc jeżeli ktoś mówi, że my -zwierzęta nic nie mówimy, to tak niemądrze mówi, że hej. Wasz Albuś.

Udostępnij !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *