Refleksje z chorowania

No cześć, już mi trochę lepiej. Ale działo się, działo. I ja, i dziadziuś mamy się już lepiej. Dostaliśmy dużo różnych leków i byliśmy u lekarzy.
Ja jeździłem do Warszawy a dziadziu do Krakowa. Miałem przy łapkach wenfloniki i leciał tam taki płyn, bo nie chciało mi się jeść. Nie miałem też siły chodzić i byłem noszony przez Pańciów. Początkowo nie zauważyłem, że spadł biały puszek, w którym zawsze się tarzam, ale troszkę na szczęście zdążyłem i miałem pełno białych kulek na futerku.

Teraz ciągle mi się chce jeść, ale nie mogę zbyt dużo i muszę jeść na stojąco. Pańcio obiecał mi takie specjalne krzesełko, żeby mi było łatwiej. W ogóle mnóstwo teraz światełek, jutro przyjedzie drzewko, ale nie będę mógł go podsikiwać.

Na szczęście mam drzewka wokół domku. Pańcia   obiecała pyszne jedzonko, no i przyjechało moje ludzkie rodzeństwo: Jula i Jasper, mam mnóstwo pieszczotek, a jak sobie zapominają, to im przypominam -mam swoje  Kochani wiem, że nie wszystkim jest dobrze na Święta, bo nie mają domków i Pańciów. Ale wszystkim, ale to wszystkim życzę Najlepsiejszych Świąt na świecie! Wasz Albuś.

Udostępnij !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *